środa, 30 marca 2022

„CENTRALA EUROPA” William T. Vollmann

 


Opasłe tomiszcze, które sprawia, że człowiek kończy otumaniony i obezwładniony jednocześnie.
Mnie na pewno nie ułatwił tego moment: zacząłem ją czytać dzień przed agresją Rosji na Ukrainę, co dodatkowo skomplikowało, eufemistycznie nazywając, skupienie się na lekturze.

Vollmann nieznany wcześniej w naszym kraju to też pisarz nietuzinkowy. Piszący kompulsywnie (strach przed upływającym czasem i świadomość końca, które wzmocniły się po tragicznej śmierci jego siostry), obdarzony fenomenalną pamięcią i ogromną inteligencją, każdą powieść traktuje jak wszechświat (w rozumieniu nieogarniętej przestrzeni).
Nie inaczej jest w "Centrali Europa". Same przypisy i spis źródeł, z których pisarz korzystał zajmują prawie (sic!) 100 stron!
Impulsem do jej napisania były kadry z filmu, gdzie ujrzał wyciągane z krematorium ciała: „Przez wiele lat próbowałem wczytać się w to straszne wydarzenie i wyobrazić sobie, jak ktokolwiek mógłby to zrobić, czy ja mógłbym to zrobić, i o tym właśnie była ta książka. Jestem bardzo szczęśliwy, że to już się skończyło i nie muszę już o tym myśleć”.

Jego powieść to rozpisana na wielogłos okrutna symfonia, która próbuje uporać się z tym pytaniem.
Zestawiając bohaterów z obydwu totalitarnych systemów, bynajmniej nie chce, jak sam podkreśla na końcu, powielać pomysłu Wasilija Grosssmana, którego wielkie "Życie i los" przywołuje.
To raczej próba wejścia i wtopienia się w umysły ludzi, którzy zmuszeni byli funkcjonować w tych nieludzkich i pozbawionych wszelkiej racjonalności warunkach, gdzie rozkazy "bez odwrotu" i za każdą, największą cenę potęgowały szaleńcze kaprysy dwóch ludzi, somnambulika i realisty.
Narracja jest więc piętrowo skomplikowana, często nie wiemy kto czyni w danej chwili uwagi, skąd się biorą niektóre zdania, gdzie przebiega granica racjonalności, a pojawiają się mętne, zamglone, skomplikowane do rozszyfrowania stany emocjonalne bohaterów.
I do tego technologia, głównie militarna, choć nie tylko, która oprócz ludzkich dramatów towarzyszy temu niewybrednemu, literackiemu walcowi.

Oprócz postaci powszechnie znanych, jak Dymitr Szostakowicz, który ewidentnie wybija się na postać pierwszoplanową, marszałek Paulus, generał Własow, Nadieżda Krupska, przez postaci mniej znane jak chociażby Kurt Gerstein, czy Zoja Kosmodemianska, R. Ł Karmen i Kathe Kollwitz, po ludzi anonimowych, jak choćby agenci wywiadu, a wszyscy oni są poddani nieustannemu napięciu, niepewnych każdego kroku, bądź przekonanych o nieuchronnych konsekwencjach swoich wyborów.
I choć wszystkie wydarzenia, które przywołuje pisarz miały miejsce, to książka stanowi absolutną fikcję, w której polifonicznej toni zdają się unosić obok wszechobecnej wojenno-totalnej-aberracyjnej matni, wciąż na nowo definiowana muzyka, próbującego przeżyć i jednocześnie nie zdradzić swego geniuszu kompozytora, po pojedynczą (nadzwyczaj istotną) łuskę z pistoletu.

Wiele fragmentów to transowe, rozedrgane strzępy, przez które dosłownie się brnie i czołga, jak przez bagienne ostępy. Erudycyjny koktajl niezwykle gorzki i cierpki, którego smak najlepiej oddaje pojęcie "historiograficzna metapowieść", do tego postmodernistyczna, gdzie ocieramy się o szaleństwo czasów.
I jeszcze te miejsca, dziś powracające: Winnica, Charków, Kijów, Połtawa.....
Niebywale wymagająca, trudna w odczytaniu, ogromnie złożona, książka doświadczenie bardziej i zmaganie z materią, przypominająca grzebanie w brudnej ziemi.
Odwyk murowany.


Wydawnictwo W.A.B., 2021
Przełożył: Jędrzej Polak
Liczba stron: 896

poniedziałek, 7 marca 2022

„MIŁOŚĆ I WYGNANIE. Wczesne lata - Wspomnienia” Isaac Bashevis Singer


Trafiła do mnie ze śmietnika. Okropne to czasy, kiedy wojna znowu za oknem, a ludzie wyrzucają książki. I do tego takie książki!
Przyszły noblista i niezwykła osobowość opisuje w niej swoje wczesne lata, młodość i początki emigracji w Ameryce. Książka nie jest typową autobiografią, jak twierdzi Singer w przedmowie ma tylko charakter autobiograficzny, stanowiący przyczynek do autobiografii. 
Trzy rozdziały: W poszukiwaniu Boga, W poszukiwaniu miłości, Zagubiony w Ameryce stanowią literacki zapis zmagań młodego człowieka-pisarza, obdarzonego niezwykłą wrażliwością i spostrzegawczością. Zmagań z życiem, do którego nie miał serca, zmagań z Bogiem, o którego pytał i którego szukał,  a raczej szukał, żądał wręcz odpowiedzi u niego (kimkolwiek, czymkolwiek jest?). Daremność ludzkiego losu, okrucieństwa człowieka były dla niego areną codziennych intelektualnych walk i polemik.
Zmagań z miłością, która czasem trafiała do niego jak na zawołanie, której oddawał się z natchnieniem i do wyczerpania.
I w końcu zmagań z obcością, która była jego permanentnym doświadczeniem zarówno w Polsce, jak i na emigracji.

Ciągle wyłamywał się ze schematów kulturowych i literackich. Ceniony, choć przez wielu współczesnych niezrozumiany. Uwielbiany przez kobiety, otoczony troską, wciąż marzył, tęsknił i szukał "nowej filozofii, nowej religii, nowym porządku społecznym, lecz również o nowych sposobach bawienia ludzi oraz dostarczania im napięć, których potrzebują żeby być sobą. "
Książka pisana z niezwykłym temperamentem i literackim sznytem, zawierająca wspaniałe obserwacje nie tylko życia swojej rodziny i przyjaciół, diaspory żydowskiej w Polsce, ale również stawiająca pytania najważniejsze, które pisarz zadawał sobie wciąż od nowa i rozdrapywał jak świeżo zagojone rany. Jątrzył i nie dawał spokoju, choć często był na granicy poddania.
Ciągły głód wiedzy, prawdy i literackich przygód, który traktował jaką potrzebę pierwszego rzędu, która napędzała go do ciągłych poszukiwań.
Przewidział gehennę wojenną, przesądzony los i cudem udało mu się uciec przed okrucieństwem wojny, choć w Ameryce czuł się równie bezbronny i osaczony przez te siły, które granic nie znają. 

Pisał inaczej niż wszyscy, pisał osobno, pisał na przekór, pisał tylko rzeczy ważne i zawsze w jidysz. "Każdy prawdziwy talent jest oazą na pustyni przeciętności."
Czytać i czerpać ze studni mądrości i przenikliwości singerowskiej oazy.

Wydawnictwo Dolnośląskie, 1991
Przełożył:  Lech Czyżewski
Liczba stron: 403



poniedziałek, 14 lutego 2022

„ANOMALIA” Herve Le Tellier

 


Finezja i lekkość. To dwa słowa, które charakteryzują tę wyborną książkę.
Le Tellier to od dwóch lat przewodniczący eksperymentalnej grupy twórców OuLiPo, czyli Warsztatu Literatury Potencjalnej, stworzonej w latach 60-tych dwudziestego wieku przez Raymonda Queneau, którzy poddali literaturę rygorom matematyki i kombinatoryki, tworząc kanon literatury "nieprzypadkowej" jak pisze Marek Bieńczyk w posłowiu, wymagającej od twórców niezwykłej samodyscypliny, by poruszać się w ściśle określonych, narzuconych samym sobie warunkach, którzy tworzyli zupełnie nowy rodzaj literatury.

Nie inaczej jest i w "Anomalii", która dodatkowo jest wyraźnym hołdem dla największych pisarzy tej zupełnie niezwykłej i oryginalnej formacji, która stworzyła wiele wybitnych dzieł. 

Zaczyna się dość klasycznie, wręcz sztampowo rzec by można, od opisu kilkunastu postaci, które, co okazuje się dość szybko, leciały jednym samolotem z Paryża do Nowego Yorku. I tyle można zdradzić, żeby nie zburzyć przyjemności lektury. Bo to co serwuje nam francuski pisarz, to doprawdy jazda bez trzymanki w wielu kierunkach. Fizyka kwantowa, teorie wszechświata, problemy filozoficzne i psychologiczne w zderzeniu z nieoczekiwaną, ponadnormatywną sytuacją jaka nagle spotkała bohaterów, ba, jak się okazuje także całą ludzkość, to wszystko wypełnia . Problem symulacji i tożsamości ludzkiej natury zaczyna stanowić główny trzon powieści, w który pisarz wplata  nawiązania do współczesnej popkultury, polityki, religii, ale również dzieł klasyki. Co najważniejsze, co tak naprawdę świadczy o randze tej książki, nawet jeśli czytelnik ich nie odkryje (sam mam świadomość, że wielu nie odczytałem) to zupełnie nie przeszkodzi mu w jej odbiorze, bo Tellier czyni swą powinność z niezwykłą swobodą, przy jednoczesnym wyrafinowaniu. To sztuka niezwykła. 

Do tego swobodne żonglowanie gatunkami, przy równoczesnym autoironicznym spojrzeniu na twórczość literacką, przepełnione wachlarzem wielu emocji.  Ironia, i to raczej z tych wyszukanych, przeplata się z poważnym podejściem do ważkich kwestii, a balans między nimi jest świetnie wyważony. To wszystko nie służy przy tym do pustej i efekciarskiej zabawy, ale do postawienia ciekawych i fundamentalnych pytań. Czytelnik próbując niestrudzenie rozwiązać zagadkę "Anomalii", sam wpada w jej wielowymiarowość.
I pozostawia go z rozdziawioną facjatą przy niejednoznacznym i dającym się interpretować na wiele sposobów zakończeniu, bo w końcu to literatura bierze górę nad wszystkim", by znów odwołać się do posłowia.

To jest po prostu wielka przyjemność, majstersztyk smakujący jak wyborne pudełko ekskluzywnych pralinek.

Przy okazji namawiam do sięgnięcia po, moim zdaniem arcydzieła OuLiPo: "Życie. Instrukcja obsługi" Georges`a Pereca, "Jeśli zimową nocą podróżny" Italo Calvino i "Sto miliardów wierszy" Raymonda  Queneau. 


Wydawnictwo Filtry, 2021
Przełożyła: Beata Geppert
Liczba stron: 393





sobota, 29 stycznia 2022

„KOŚCI, KTÓRE NOSISZ W KIESZENI” Łukasz Barys

 


Łukasz Barys w swoim prozatorskim debiucie eksploruje brud biedy, znoju i beznadziejnego wykluczenia, tworząc most między żywym i martwym.
Narratorka, nastoletnia Ula dorastająca w domu z dwojgiem młodszego rodzeństwa, umierającą babcią i zapracowaną samotną matką na obrzeżach Pabianic, która z desperacją stara się znaleźć towarzysza życia. 
Jedyną ucieczką dla bohaterki to właśnie świat kości i szczątków, tego co odeszło, zmarło, zastygło. Schowanych w ziemi i tylko pozornie milczących. To co trwa jest nie do zniesienia dla nikogo.
Świat biedy i rozpadu, znoju i ciągłej szarpaniny z otaczającą bezlitosną rzeczywistością, któremu odpór dać nie sposób. Grzebanie w ziemi, układanie kości, rozmowy z umarłymi, to jedyne rozrywki i czas względnej potencjalności.

Pozostają zatem cmentarze, wszak "cmentarze, to kina dla biedaków", gdzie zmarli nie zawsze leżą potulnie w swych mogiłach, szpitalne podziemia, miejskie legendy i na wpół senno-koszmarne letargiczne wycieczki po terytorium duchów włókniarek, fabrykantów i rzeszy bezimiennych. Tylko tam można marzyć, tęsknić i uciec.
Wszystko to w oparach szaro-brudnej, bezdennie szpetnej (jak legendarna Pabianka) małomiasteczkowej rzeczywistości i walki skazanej na niepowodzenie.
Bo podobnie jak z plasteliny Soni, siostry bohaterki, nic na dłużej tu ulepić się nie da. 

Bohaterowie, choć niezmiernie odpychający, żałośni i tragiczni jednocześnie budzą w czytelniku jakąś dozę zrozumienia i trudnej do zweryfikowania niezdrowej fascynacji. 
Barys tworzy metaforyczną prozę zlepioną z epizodów z językowym nerwem, pulsem podziemnych żył wodnych, będącą mieszanką ironii i dziwnej, pokręconej prowincjonalnej baśniowości, doprawioną przedziwną, pozlepianą z różnych elementów groteską, gdzie literackość miesza się z potocznością biedo-uliczną.

Wyrazista, duszna, przekorna nowa proza. 


Wydawnictwo Cyranka, 2021
Liczba stron: 142

niedziela, 23 stycznia 2022

„APEIROGON” Colum McCann


To tu geografia przesądza o wszystkim. Palestyna, niewielki obszar podzielony granicami, strefami, murami, punktami kontrolnymi. To tu strach, chaos i absurd stał się codziennością. 
To tu tkwi, bodaj największy paradoks ludzkości. Dla kilku religii Ziemia Święta, a jednocześnie teren przesiąknięty konfliktem i przemocą. To właśnie tu wymyśloną jedną z pierwszych broni - procę, którą miota się we wrogów kamienie. To też ten obszar stanowi centrum "przesiadkowe" w wielkiej migracji ptaków, które w tej opowieści nabiorą metaforycznego znaczenia.
  
I dwa autentyczne życiorysy, które stanowią kanwę tej poruszającej książki.
Rami Elhannan, niewierzący Izraelczyk, określający się mianem "absolwenta Holokaustu", którego czternastoletnia córka Smadar zginęła w 1997 r. w samobójczym zamachu bombowym  w centrum Jerozolimy i Bassam Aramin, Palestyńczyk, praktykujący muzułmanin, którego dziesięcioletnia córka  Abir została zastrzelona przez w 2007 r. przez izraelskiego żołnierza. 
Kompletnie różni, zamknięci w różnych, podzielonych, choć bliskich światach.
Postawieni w sytuacji granicznej żałoby, gniewu  i nienawiści dokonują rzeczy niemożliwej dla większości. Pomimo ogromnego bólu robią krok wstecz, a raczej krok ku sobie. Całkowicie zmieniając optykę tworzą doskonale uzupełniający się tandem, który wierzy, że może przerwać zaklęty krąg.
Przełamując barierę obcości staną się nierozłącznymi przyjaciółmi pokazującymi światu, że jest wyjście ze ślepej uliczki. Choć wiedzą niezbicie, że droga do niego daleka, ale innej nie ma.
    
Tę niezwykłą książkę rozpoczyna podróż Ramiego swoim motocyklem na kolejne wspólne spotkanie z Bassamem i ludźmi, którzy chcą słuchać ich historii opowiadanej przez nich wciąż od nowa, by w punkcie kulminacyjnym czytelnik mógł poznać ich przejmujące przemowy, które stanowią trzon i  najważniejszą warstwę powieści, a kończy opis ich nocnego powrotu do domu. To symboliczna podróż, podobnie jak jak cała książka jest symboliką wypełniona.

Pomiędzy tymi punktami, irlandzki pisarz wypełnia strony myślami, przeżyciami, obserwacjami swoich bohaterów. Opisuje niewyobrażalny wysiłek jaki podjął każdy z nich, by z bagażem okropnych
przeżyć, doświadczeń, barier, wychowania i własnych uprzedzeń, wpierw zrozumieli siebie nawzajem, a później stali się niezłomnymi orędownikami pokoju i porozumienia.
Dopiero dzieląc to samo cierpienie są w stanie wyjść naprzeciw, dostrzec zło po własnej stronie i  pokazać wszystkim inną, a co najważniejsze wspólną do wypełnienia przestrzeń. "Najszlachetniejszym dżihadem jest podbicie samego siebie". Skazani na na ostracyzm we własnym środowisku, z uporem przędą nić prawdziwej wspólnoty, bo oni już więcej stracić nie mogą. Tylko w ich nieustannych opowieściach córki dalej żyją. 

McCann odtwarza też kulisy oraz szczegółowe okoliczności obu tragicznych śmierci dziewczynek, tyle że czyni to w sposób fragmentaryczny i poprzetykany nakreśloną, w na pozór beznamiętny sposób, niesamowitą mozaiką dygresji wszelkiego rodzaju (politycznych, naukowych, historycznych, związanych ze sztuką), które łączą się zadziwiająco z główną, najistotniejszą warstwą książki.
Otwierają one niesamowitą (podobnie jak tytułowa figura matematyczna) perspektywę nie tylko na konflikt izraelsko-palestyński, ale na ludzką potrzebę destrukcji, okrucieństwa, konfliktów i podziałów.
Obrazy z getta w Terezinie staną się tak samo istotne jak "Księga tysiąca i jednej nocy - podstęp w służbie życiu w obliczu śmierci", algebra i eksperymentalna muzyka Johna Cagę równie znacząca, co opowieści o wodzie i soli. 

Może da się nas wyleczyć?
Wspaniała, poruszająca dogłębnie powieść.
"Poza ideami sprawiedliwości i niesprawiedliwości jest pole. Tam Ciebie spotkam." - Rumi.


Wydawnictwo Poznańskie, 2021
Przełożyła: Aga Zano
Liczba stron: 438

czwartek, 20 stycznia 2022

„CUDZE SŁOWA” Wit Szostak

 


Siedem opowieści, siedmiu narratorów. I ten jeden widmowy, nieuchwytny, zagadkowy bohater. 
Książka ulepiona ze znaczeń i wielu światów.
Kiedy nagle "odchodzi" Benedykt Ryś, to opowieść o nim tworzą osoby, które bezpośrednio znalazły się w kręgu jego oddziaływania: Profesor i mentor z uniwersytetu, kolega ze studiów, dwie partnerki, ojciec, przyjaciel z dzieciństwa, pracownik i uczeń.   

Wielce obiecujący student filozofii, mający zadatki na wybitnego odchodzi z uczelni. Znika na wiele lat, by później pojawić się nieoczekiwanie, otworzyć na parę lat restaurację Isolę, będącą czymś pomiędzy wyzwaniem, odpowiedzią i dowodem, zostawić Księgę i znowu odejść (na zawsze?).
Kim jest (był), co krył (czy w ogóle krył?), czego szukał? (może znalazł), dokąd i po co odszedł? 

Ta rozpisana na siedem głosów książka pulsuje niezwykłym tętnem.
Każda opowieść to osobny język, inna wrażliwość, odmienna percepcja. Każda jest ważna i znacząca, żadna nie może być potraktowana z mniejszym zaangażowaniem i każda wnosi coś istotnego. 

A on ciągle się wymyka, nie daje opowiedzieć, stanowiąc wyzwanie i zagadkę intelektualną. Mówiący tylko co ważne, milknący gdy słyszy banały i oczywistości, uciekający, gdy nie znajduje sensu, powracający, gdy łaknie zrozumienia.

Jest w niej miejsce na chrześcijańsko-śródziemnomorską elegię, sens filozofowania, dekonstrukcję znaczeniową języka,  teologię ciała, nieustanny ontologiczny niepokój, mitotwórczą wyprawę na wyspę, dziecięce marzenia i gorzkie rozczarowania.

Szostak ma niezwykły dar do pisarskiego szaleństwa. Erudycyjny, plastyczny, a przy tym niezwykle pociągający i różnobarwny język, choć miejscami ocierający się o granicę egzaltacji.  
Bogata w tropy i znaczenia powieść, w której wędrować można w różne kierunki, pełna niepokojącego napięcia. Stawiająca mnóstwo pytań, zostawiająca apokryficzne domysły.

Opowieść o ciągłym, codziennym traceniu, nieustannym zgubieniu i poszukiwaniu sensu, będąca jednocześnie metafizyczną przygodą, gdzie wciąż omijamy rzeczy istotne, choć żyjemy w ich centrum.

"To najzwyklejsze pod słońcem życie jest ponad nasze siły. Ono nie może się powieść, nie ma prawa się udać. To, że się czasem udaje, oto zagadka bytu." 


Wydawnictwo Powergraph, 2020
Liczba stron: 280




środa, 12 stycznia 2022

„CMENTARZ W PRADZE” Umberto Eco


Paryż, rok 1897, plac Maubert, zapadły sklepik ze starociami, a w nim właściciel nerwowo tworzący  pamiętnik minionych dni, usiłujący przypomnieć sobie kim właściwie jest.
Simone Simonini, okresowo występujący jako ksiądz Dalla Piccola, cierpiący na amnezję i rozdwojenie jaźni z powodu niedawnych wstrząsających wydarzeń, już w pierwszym rozdziale przedstawia się nam jako wredny typ. Nienawidzący wszystkiego i wszystkich (no, oprócz wyśmienitej, francuskiej kuchni) przypomina żałosną  i śmieszną karykaturę człowieka. I owszem, przy wstępie uśmiechniemy się z politowaniem, może czasem zaśmiejemy się w głos, ale i skrzywimy z niesmakiem, bo słowa jakie Eco wkłada w usta głównego bohatera argumentującego obrzydzenie do rodzaju ludzkiego brzmią zarazem komicznie i obrzydzająco.  

On sam zaś okazuje się być fałszerzem dokumentów wszelakich, a zajęcie to stanowi źródło jego dochodów. Sam zaś zaczyna szybko być postrzegany jako "wartościowe" źródło przez różnych agentów wywiadu i zaczyna z nimi satysfakcjonującą dla wszystkich stron współpracę. Preparowanie dokumentów i pism szkalujących przeciwników politycznych oraz różnych grup społecznych, pozbywanie się niewygodnych świadku, manipulacje, oszczerstwa i absolutny brak skrupułów przed wyrządzeniem największych łotrostw stają się głównym jego życiowym celem i współgrają z jego naturą.
 
Eco ze znaną sobie wielką erudycją prowadzi nas przez meandry "wielkiej" polityki i ciemnych sprawek. Preparowanie dokumentów i pism szkalujących przeciwników politycznych oraz różnych grup społecznych, które wywołują określone i zaplanowane reakcje państwowych grup interesów oraz całych społeczeństw.
Uczestniczymy w różnych wydarzeniach historycznych: od zjednoczenia Włoch, wojnę prusko-francuską, Komunę Paryską, afera Dreyfusa, śledząc politykę europejskich mocarstw sądzimy z pozoru, że mamy do czynienia z pasjonującą i wciągającą historią szpiegowsko-kryminalną z rodzaju płaszcza i szpady nad którą unosi się duch Alexandra Dumasa (który również pojawia się na kartach książki) i Wiktora Hugo. Jezuici, masoni, Żydzi, ezoterycy, sataniści, terroryści, karbonariusze, szpiedzy i wszelkiej maści rewolucjoniści. Są tu wszyscy, którzy w tym czasie rozpalali wyobraźnię społeczeństw starego kontynentu włącznie z młodym doktorem Freudem i rodzącą się psychiatrią.
  
I choć dzwonek alarmowy delikatnie brzęczy się już na początkowych stronach książki, całkowita groza tej powieści, ukryta pod płaszczykiem intrygi kryminalnej ujawni się na końcu.
Głównym bowiem motywem przewodnim jaki Eco wybrał to ordynarny paszkwil "Protokoły Mędrców Syjonu" sporządzony przez carską Ochranę w celu obarczenia społeczności żydowskiej za problemy społeczne w Rosji, doprowadzając do pogromów w tym kraju. Co więcej, dokumentu, który w wielu uwierzyło, wręcz hołubiło i o zgrozo są jeszcze tacy, którzy do dziś uważają go za autentyczny. Jeśli do tego dodamy, że absolutnie wszystkie postaci i związane z nimi wydarzenia są prawdziwe, stajemy przed ogromnym lustrem, z którego wyziera na nas szaleńczy obłęd nienawiści, pogardy i uprzedzeń oraz niezmierzone pokłady ludzkiej naiwności pomieszanej z oceanem niebezpiecznej głupoty.
"Wróg to przyjaciel ludów. Potrzeba zawsze kogoś, kogo się nienawidzi, aby dzięki remu uzasadnić własną nędzę. Nienawiść to prawdziwie pierwotna pasja, anomalię stanowi miłość." - stwierdza agent carskiej Ochrany.

Wsiąkając w świat z taką pieczołowitością odmalowany przez Eco, nietrudno pojąć dlaczego w kolejnym wieku wydarzyło się w Europie to, co się wydarzyło. 
A fin de siecle nie był niestety końcem pewnej ery, a jedynie początkiem nieszczęścia, które niestety trwa dalej, teraz tylko zmieniło formę.
Porywający styl, bezbłędne odwzorowanie epoki, mistrzowskie panowanie nad słowem i niezwykła elegancja literacka.



Wydawnictwo Noir Sur Blanc, 2011
Przełożył: Krzysztof Żaboklicki
Liczba stron: 504