niedziela, 31 stycznia 2021

„BUDZĄC LWY” Ayelet Gundar-Goshen


To, że każdy z nas na swój sposób jest tajemnicą i sami siebie do końca nie znamy, a już zrozumieć innego jest zadaniem z góry skazanym na niepowodzenie - to punkt wyjścia, który przyjmuje izraelska pisarka do skonstruowania mrocznej i wciągającej powieści. Sama skończyła psychologię kliniczną, więc znajomość ludzkiej psychiki jest jej nieobca. 
Ta niemożność pojęcia drugiego, jest fascynująco zarysowana na kilku poziomach w tej frapująco opowiedzianej historii.

Akcja obraca się wokół trzech głównych bohaterów.
Szczęśliwa rodzina z dwójką dzieci: on, mąż, ceniony i szanowany neurolog, ona, żona, komisarz śledczy u początku błyskotliwej kariery w końcu Sirkit, Erytrejka, która w Izraelu znalazła się, jak wielu innych przybyszy z Afryki w poszukiwaniu lepszego życia.
Wszystko w ich życiu zmienia  jedno tragiczne w skutkach wydarzenie, śmiertelne potrącenie przez lekarza człowieka i ucieczka z miejsca wypadku, które spowoduje diametralną zmianę w ich życiu i stanie się katalizatorem . 
Temat pozornie wydaje się ograny, ale izraelska pisarka podchodzi do niego w bardzo precyzyjny i wnikliwy sposób. 
I choć nieoczekiwanych zwrotów akcji jest tu kilka, nie jest to bynajmniej kolejny thriller z pędzącą jak luxtorpeda intrygą. Historia zostaje przez nią rozpisana na trzy głosy. Możemy jednocześnie poznawać co dzieję się w ich głowach, jakie emocje im towarzyszą i jak reagują na nieoczekiwane zmiany i dlaczego podejmują takie, a nie inne decyzje.
Przy czym są to rozważania naprawdę gruntowne, głęboko wnikamy w psychikę i motywację bohaterów, rozumiemy przed jakimi dylematami stoją i z rosnącym przerażeniem obserwujemy jak ludzki świat potrafi być skomplikowany i nieprzetłumaczalny.
"Nigdy nie zrozumiesz jak bardzo złożona jest rzeczywistość, dopóki nie spróbujesz sobie stworzyć rzeczywistości alternatywnej".

Dostajemy ponadto bardzo ciekawy obraz współczesnego, dobrze prosperującego, bogatego Izraela, w zetknięciu z ludźmi, którzy nie przynależą do tego miejsca, których zdaje się nikt nie zauważać, nie mówiąc o próbie ich zrozumienia. I też jest to w jakiś sposób obraz uniwersalny, ale przedstawiony przez autorkę w sugestywny i dojmujący sposób.
Doskonały język pełen błyskotliwych metafor, wnikliwa i precyzyjna analiza ludzkiego umysłu, z celnym komentarzem społecznym. Świetna lektura.


Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2019
Przełożyła: Marta Dudzik-Rutkowska
Liczba stron: 350




czwartek, 28 stycznia 2021

„ZIEMIA NOD” Radosław Kobierski

 

Wielki literacki fresk, który stara się ująć na przestrzeni kilkudziesięciu lat losy ludzi zamieszkujących Tarnów i okolice, w których jednak odbijają się zbiorowe doświadczenia mieszkańców Polski w pierwszej połowie XX wieku.

Kilkudziesięciu bohaterów, losy wielu narodowości, praktycznie wszystkie warstwy społeczne wplątane w wir okrutnej i bezwzględnej historii.
Choć posuwamy się w czasie chronologicznie, poznajemy historie bohaterów fragmentarycznie, jesteśmy co rusz rzucani w inną perspektywę, w inne doświadczenie, inną opowieść (bo przecież każdy ma swoją własną), która kształtuje tę zbiorową. Więc kroczymy przez II RP z jej kolorytem i problemami, katastrofę i gehennę II wojny światowej oraz początki powojennej Polski Ludowej powstającej na wojennych gruzach.

Na pierwszy plan w tej pozornej gmatwaninie wątków i historii wysuwa się rodzina Borowiczów.
To w niej koncentruję się większość postaw i wyborów, które musieli podejmować ludzie - wbrew siłom, których wielkości nie rozumieją. W sytuacji, kiedy wszystkie karty zostały już rozdane - jak sam opisał autor.
Ale tuż obok snuje się inna opowieść. Żyda o imieniu Jeszua (to od jego narodzin rozpoczyna się książka), cudownie ocalałego z Holokaustu, on towarzyszy nam do ostatniej strony, ostatniego zdania, które należy właśnie do niego.
Bo tak naprawdę Zagłada, ta Wielka Nicość w samym centrum stanowi tak naprawdę treść tej opowieści i to co po sobie zostawiła już na zawsze. Do niej zmierzamy i z niej próbujemy się wydostać.
Robi wielkie wrażenie rozmach z jakim autor kreśli tą epicką opowieść, jednocześnie pochylając się nad pojedynczym losem, każdemu poświęcając swoją uważność, jakby chciał pochwycić całość doświadczenia, bo każde jest ważne, każde ma znaczenie i stanowi cząstkę świata, który został bestialsko i okrutnie unicestwiony. 

Bo nie ma już tego Tarnowa, z taką pieczołowitością i drobiazgowością opisanych przez autora, nie ma już okolicznych wsi i miasteczek. Już nie ma powrotu, nie ma ocalenia, nie ma już tych, którzy je tworzyli i byli ich częścią. Bo nie do miejsc tęsknimy tylko do ludzi.
Sposób w jaki pisarz tworzy tak szeroką perspektywę oszałamia, przywołując echa wielkich prozaików, a jednocześnie robi to z niezwykłym literackim wyczuciem, odsłaniając przed czytelnikiem wielką mozaikę, której nie sposób do końca ułożyć, ale pozwalająca choć częściowo zrozumieć te doświadczenia. A to już bardzo dużo.

Kobierski zdaje się pytać co tak naprawdę decyduje o naszym ludzkim losie? Czy mamy na niego jakikolwiek wpływ? I czy tak naprawdę nasze wybory, które podejmujemy są ważne?
Bo jeśli o czyimś życiu bądź śmierci decyduje chwilowy kaprys żołdaka, łut szczęścia lub pecha, ułamek sekundy, czy mamy w ogóle wybór? Czy jak potomkowie Kaina, błądzimy po tym świecie nie znając celu (bo hebrajskie "Nod" to wprost nawiązanie do biblijnego miejsca zesłania Kaina), a ścieżki, którymi możemy podążać niewidoczne i ukryte?
Jak wiele i jak nieodwracalnego się wydarzyło, naznaczając i zostawiając wszystkich wokół wciąż z brakiem odpowiedzi na te pytania.
To Literatura, która ma moc stawiania ważnych pytań i gwarantuje wiele.

 

Wydawnictwo: W.A.B, 2010
Liczba stron: 603

 





 
     


wtorek, 12 stycznia 2021

„BAŚŃ O WĘŻOWYM SERCU ALBO WTÓRE SŁOWO O JAKÓBIE SZELI” Radek Rak

 

Absolutnie wyjątkowa to baśń, co oprócz tytułu podkreślają początki każdego rozdziału zaczynające się od słowa: "Powiadają...", a jak wiadomo nie od dziś, ludzkie języki lubią dodać, przetworzyć, a nawet zmyślić historię, o której gdzieś, kiedyś, ktoś mówił lub słyszał. Wiemy więc już na początku, że wszystko o czym czytamy ma swoje źródło głównie w gawędzie ludowej i przekazach, choć realia są jak najbardziej prawdziwe.
Dostajemy więc od autora powieść niezwykłą, opowieść o Galicji końca XVIII i pierwszej połowy XIX wieku, gdzie główny wątek osnuty jest wokół postaci Jakuba Szeli, jednego z przywódców galicyjskiej rabacji z 1846 r.
Postać, która sama w sobie obrosła różnymi legendami, których zdaje się być nawet więcej niż udokumentowanych faktów. Ale okazuje się, że wypełniona była nimi również cała Galicja, która jawi się w książce jako kraina wręcz mityczna.

Oto młody Szela, który swe serce oddaje (dosłownie) pewnej dziewczynie, która woli jednak pańskie luksusy, schodzi do podziemnej by zdobyć serce Króla Węży. Tak zaczyna się ta gawęda, której tłem są co prawda ówczesne wydarzenia historyczne i przemiany społeczne, ale w opowieści Radka Raka Galicja to przede wszystkim fantastyczna kraina z podań ludowych, biblijnych odniesień, zaludniona przez dziwne i tajemnicze postaci, rusałki, czarownice i gadające zwierzęta. Planeta mitów, które dodatkowo przetworzone przez niesamowitą wyobraźnię samego pisarza są światem z jednej strony bardzo tajemniczym, a z drugiej pełnym codziennego trudu, znoju i cierpienia.
Bowiem baśń, którą snuje autor to nie jest jedynie pasjonująca opowiastka. Zostajemy wciągnięci w wielki ludzki dramat, który był stałym i nieodłącznym składnikiem ogromnej większości mieszkańców Galicji.
Opowieść to bowiem o wyzysku i krzywdzie, zdawałoby się wiecznym podziałem na panów i chamów, żądzy zemsty, zazdrości i chciwości, nieustannym ścieraniu się pierwiastków dobra ze złem, które dodatkowo same są pokazane w krzywym zwierciadle.  

Pierwsza część utrzymana praktycznie cała w tej baśniowej, mitycznej konwencji powoduje, że powoli wciągnięci w tę narrację zaczynamy nie rozróżniać co z niej jest ze świata realnego, a co z tego baśniowego, oba bowiem przenikają się coraz bardziej.
Bohaterzy raz za razem ulegają magicznym przemianom, ożywiają uśpione od lat stworzenia, przyroda wchodzi w tajemniczą relację z człowiekiem.
Przy czym jest to baśń krwawa i brutalna, tak jak pełna przemocy była wtedy rzeczywistość, pełna osobliwego erotyzmu, ale też  sporej dawki ironii i humoru, który równoważy choć częściowo ów mroczny aspekt historii, której najbrutalniejszą odsłonę poznajemy w części drugiej.
Bo tak naprawdę o tej ciemnej stronie natury ludzkiej głównie to opowieść i dlaczego to ona bierze w końcu górę. 

Trzeba podkreślić niezwykłą wręcz kreatywność  i wyjątkową sprawność językową pisarza.
Stylizowany na staropolski język, który w żaden sposób nie męczy, wplecione doskonale archaizmy, umiejętne użycie wulgaryzmów sprawia, że książkę, mimo sporego ciężaru gatunkowego stanowi wyśmienitą czytelniczą przygodę, która pozwala spojrzeć na ten okres z nowej perspektywy.

Dodatkowo sporo w niej odniesień i tropów literackich, gier słownych (Galicja i Lodomeria, jako Golicja i Głodomeria lub Galicja, jako Galilea (bo "cóż może być dobrego z Galileji?")). Jest też nawet  dowcipna, choć bardzo prawdopodobna analiza stanu polskiego czytelnictwa.    

O wiecznych antagonizmach, społecznych podziałach, potrzebie miłości i sprawiedliwości, dążenia do buntu, który nie przynosi oczekiwanego efektu.
Niejednoznaczna, nieoczywista, galicyjska historia, a raczej jej bardzo oryginalna interpretacja. 
Nagroda Literacka Nike za 2020 r.

 

Wydawnictwo: POWERGRAPH, 2019
Liczba stron: 461