sobota, 29 stycznia 2022

„KOŚCI, KTÓRE NOSISZ W KIESZENI” Łukasz Barys

 


Łukasz Barys w swoim prozatorskim debiucie eksploruje brud biedy, znoju i beznadziejnego wykluczenia, tworząc most między żywym i martwym.
Narratorka, nastoletnia Ula dorastająca w domu z dwojgiem młodszego rodzeństwa, umierającą babcią i zapracowaną samotną matką na obrzeżach Pabianic, która z desperacją stara się znaleźć towarzysza życia. 
Jedyną ucieczką dla bohaterki to właśnie świat kości i szczątków, tego co odeszło, zmarło, zastygło. Schowanych w ziemi i tylko pozornie milczących. To co trwa jest nie do zniesienia dla nikogo.
Świat biedy i rozpadu, znoju i ciągłej szarpaniny z otaczającą bezlitosną rzeczywistością, któremu odpór dać nie sposób. Grzebanie w ziemi, układanie kości, rozmowy z umarłymi, to jedyne rozrywki i czas względnej potencjalności.

Pozostają zatem cmentarze, wszak "cmentarze, to kina dla biedaków", gdzie zmarli nie zawsze leżą potulnie w swych mogiłach, szpitalne podziemia, miejskie legendy i na wpół senno-koszmarne letargiczne wycieczki po terytorium duchów włókniarek, fabrykantów i rzeszy bezimiennych. Tylko tam można marzyć, tęsknić i uciec.
Wszystko to w oparach szaro-brudnej, bezdennie szpetnej (jak legendarna Pabianka) małomiasteczkowej rzeczywistości i walki skazanej na niepowodzenie.
Bo podobnie jak z plasteliny Soni, siostry bohaterki, nic na dłużej tu ulepić się nie da. 

Bohaterowie, choć niezmiernie odpychający, żałośni i tragiczni jednocześnie budzą w czytelniku jakąś dozę zrozumienia i trudnej do zweryfikowania niezdrowej fascynacji. 
Barys tworzy metaforyczną prozę zlepioną z epizodów z językowym nerwem, pulsem podziemnych żył wodnych, będącą mieszanką ironii i dziwnej, pokręconej prowincjonalnej baśniowości, doprawioną przedziwną, pozlepianą z różnych elementów groteską, gdzie literackość miesza się z potocznością biedo-uliczną.

Wyrazista, duszna, przekorna nowa proza. 


Wydawnictwo Cyranka, 2021
Liczba stron: 142

niedziela, 23 stycznia 2022

„APEIROGON” Colum McCann


To tu geografia przesądza o wszystkim. Palestyna, niewielki obszar podzielony granicami, strefami, murami, punktami kontrolnymi. To tu strach, chaos i absurd stał się codziennością. 
To tu tkwi, bodaj największy paradoks ludzkości. Dla kilku religii Ziemia Święta, a jednocześnie teren przesiąknięty konfliktem i przemocą. To właśnie tu wymyśloną jedną z pierwszych broni - procę, którą miota się we wrogów kamienie. To też ten obszar stanowi centrum "przesiadkowe" w wielkiej migracji ptaków, które w tej opowieści nabiorą metaforycznego znaczenia.
  
I dwa autentyczne życiorysy, które stanowią kanwę tej poruszającej książki.
Rami Elhannan, niewierzący Izraelczyk, określający się mianem "absolwenta Holokaustu", którego czternastoletnia córka Smadar zginęła w 1997 r. w samobójczym zamachu bombowym  w centrum Jerozolimy i Bassam Aramin, Palestyńczyk, praktykujący muzułmanin, którego dziesięcioletnia córka  Abir została zastrzelona przez w 2007 r. przez izraelskiego żołnierza. 
Kompletnie różni, zamknięci w różnych, podzielonych, choć bliskich światach.
Postawieni w sytuacji granicznej żałoby, gniewu  i nienawiści dokonują rzeczy niemożliwej dla większości. Pomimo ogromnego bólu robią krok wstecz, a raczej krok ku sobie. Całkowicie zmieniając optykę tworzą doskonale uzupełniający się tandem, który wierzy, że może przerwać zaklęty krąg.
Przełamując barierę obcości staną się nierozłącznymi przyjaciółmi pokazującymi światu, że jest wyjście ze ślepej uliczki. Choć wiedzą niezbicie, że droga do niego daleka, ale innej nie ma.
    
Tę niezwykłą książkę rozpoczyna podróż Ramiego swoim motocyklem na kolejne wspólne spotkanie z Bassamem i ludźmi, którzy chcą słuchać ich historii opowiadanej przez nich wciąż od nowa, by w punkcie kulminacyjnym czytelnik mógł poznać ich przejmujące przemowy, które stanowią trzon i  najważniejszą warstwę powieści, a kończy opis ich nocnego powrotu do domu. To symboliczna podróż, podobnie jak jak cała książka jest symboliką wypełniona.

Pomiędzy tymi punktami, irlandzki pisarz wypełnia strony myślami, przeżyciami, obserwacjami swoich bohaterów. Opisuje niewyobrażalny wysiłek jaki podjął każdy z nich, by z bagażem okropnych
przeżyć, doświadczeń, barier, wychowania i własnych uprzedzeń, wpierw zrozumieli siebie nawzajem, a później stali się niezłomnymi orędownikami pokoju i porozumienia.
Dopiero dzieląc to samo cierpienie są w stanie wyjść naprzeciw, dostrzec zło po własnej stronie i  pokazać wszystkim inną, a co najważniejsze wspólną do wypełnienia przestrzeń. "Najszlachetniejszym dżihadem jest podbicie samego siebie". Skazani na na ostracyzm we własnym środowisku, z uporem przędą nić prawdziwej wspólnoty, bo oni już więcej stracić nie mogą. Tylko w ich nieustannych opowieściach córki dalej żyją. 

McCann odtwarza też kulisy oraz szczegółowe okoliczności obu tragicznych śmierci dziewczynek, tyle że czyni to w sposób fragmentaryczny i poprzetykany nakreśloną, w na pozór beznamiętny sposób, niesamowitą mozaiką dygresji wszelkiego rodzaju (politycznych, naukowych, historycznych, związanych ze sztuką), które łączą się zadziwiająco z główną, najistotniejszą warstwą książki.
Otwierają one niesamowitą (podobnie jak tytułowa figura matematyczna) perspektywę nie tylko na konflikt izraelsko-palestyński, ale na ludzką potrzebę destrukcji, okrucieństwa, konfliktów i podziałów.
Obrazy z getta w Terezinie staną się tak samo istotne jak "Księga tysiąca i jednej nocy - podstęp w służbie życiu w obliczu śmierci", algebra i eksperymentalna muzyka Johna Cagę równie znacząca, co opowieści o wodzie i soli. 

Może da się nas wyleczyć?
Wspaniała, poruszająca dogłębnie powieść.
"Poza ideami sprawiedliwości i niesprawiedliwości jest pole. Tam Ciebie spotkam." - Rumi.


Wydawnictwo Poznańskie, 2021
Przełożyła: Aga Zano
Liczba stron: 438

czwartek, 20 stycznia 2022

„CUDZE SŁOWA” Wit Szostak

 


Siedem opowieści, siedmiu narratorów. I ten jeden widmowy, nieuchwytny, zagadkowy bohater. 
Książka ulepiona ze znaczeń i wielu światów.
Kiedy nagle "odchodzi" Benedykt Ryś, to opowieść o nim tworzą osoby, które bezpośrednio znalazły się w kręgu jego oddziaływania: Profesor i mentor z uniwersytetu, kolega ze studiów, dwie partnerki, ojciec, przyjaciel z dzieciństwa, pracownik i uczeń.   

Wielce obiecujący student filozofii, mający zadatki na wybitnego odchodzi z uczelni. Znika na wiele lat, by później pojawić się nieoczekiwanie, otworzyć na parę lat restaurację Isolę, będącą czymś pomiędzy wyzwaniem, odpowiedzią i dowodem, zostawić Księgę i znowu odejść (na zawsze?).
Kim jest (był), co krył (czy w ogóle krył?), czego szukał? (może znalazł), dokąd i po co odszedł? 

Ta rozpisana na siedem głosów książka pulsuje niezwykłym tętnem.
Każda opowieść to osobny język, inna wrażliwość, odmienna percepcja. Każda jest ważna i znacząca, żadna nie może być potraktowana z mniejszym zaangażowaniem i każda wnosi coś istotnego. 

A on ciągle się wymyka, nie daje opowiedzieć, stanowiąc wyzwanie i zagadkę intelektualną. Mówiący tylko co ważne, milknący gdy słyszy banały i oczywistości, uciekający, gdy nie znajduje sensu, powracający, gdy łaknie zrozumienia.

Jest w niej miejsce na chrześcijańsko-śródziemnomorską elegię, sens filozofowania, dekonstrukcję znaczeniową języka,  teologię ciała, nieustanny ontologiczny niepokój, mitotwórczą wyprawę na wyspę, dziecięce marzenia i gorzkie rozczarowania.

Szostak ma niezwykły dar do pisarskiego szaleństwa. Erudycyjny, plastyczny, a przy tym niezwykle pociągający i różnobarwny język, choć miejscami ocierający się o granicę egzaltacji.  
Bogata w tropy i znaczenia powieść, w której wędrować można w różne kierunki, pełna niepokojącego napięcia. Stawiająca mnóstwo pytań, zostawiająca apokryficzne domysły.

Opowieść o ciągłym, codziennym traceniu, nieustannym zgubieniu i poszukiwaniu sensu, będąca jednocześnie metafizyczną przygodą, gdzie wciąż omijamy rzeczy istotne, choć żyjemy w ich centrum.

"To najzwyklejsze pod słońcem życie jest ponad nasze siły. Ono nie może się powieść, nie ma prawa się udać. To, że się czasem udaje, oto zagadka bytu." 


Wydawnictwo Powergraph, 2020
Liczba stron: 280




środa, 12 stycznia 2022

„CMENTARZ W PRADZE” Umberto Eco


Paryż, rok 1897, plac Maubert, zapadły sklepik ze starociami, a w nim właściciel nerwowo tworzący  pamiętnik minionych dni, usiłujący przypomnieć sobie kim właściwie jest.
Simone Simonini, okresowo występujący jako ksiądz Dalla Piccola, cierpiący na amnezję i rozdwojenie jaźni z powodu niedawnych wstrząsających wydarzeń, już w pierwszym rozdziale przedstawia się nam jako wredny typ. Nienawidzący wszystkiego i wszystkich (no, oprócz wyśmienitej, francuskiej kuchni) przypomina żałosną  i śmieszną karykaturę człowieka. I owszem, przy wstępie uśmiechniemy się z politowaniem, może czasem zaśmiejemy się w głos, ale i skrzywimy z niesmakiem, bo słowa jakie Eco wkłada w usta głównego bohatera argumentującego obrzydzenie do rodzaju ludzkiego brzmią zarazem komicznie i obrzydzająco.  

On sam zaś okazuje się być fałszerzem dokumentów wszelakich, a zajęcie to stanowi źródło jego dochodów. Sam zaś zaczyna szybko być postrzegany jako "wartościowe" źródło przez różnych agentów wywiadu i zaczyna z nimi satysfakcjonującą dla wszystkich stron współpracę. Preparowanie dokumentów i pism szkalujących przeciwników politycznych oraz różnych grup społecznych, pozbywanie się niewygodnych świadku, manipulacje, oszczerstwa i absolutny brak skrupułów przed wyrządzeniem największych łotrostw stają się głównym jego życiowym celem i współgrają z jego naturą.
 
Eco ze znaną sobie wielką erudycją prowadzi nas przez meandry "wielkiej" polityki i ciemnych sprawek. Preparowanie dokumentów i pism szkalujących przeciwników politycznych oraz różnych grup społecznych, które wywołują określone i zaplanowane reakcje państwowych grup interesów oraz całych społeczeństw.
Uczestniczymy w różnych wydarzeniach historycznych: od zjednoczenia Włoch, wojnę prusko-francuską, Komunę Paryską, afera Dreyfusa, śledząc politykę europejskich mocarstw sądzimy z pozoru, że mamy do czynienia z pasjonującą i wciągającą historią szpiegowsko-kryminalną z rodzaju płaszcza i szpady nad którą unosi się duch Alexandra Dumasa (który również pojawia się na kartach książki) i Wiktora Hugo. Jezuici, masoni, Żydzi, ezoterycy, sataniści, terroryści, karbonariusze, szpiedzy i wszelkiej maści rewolucjoniści. Są tu wszyscy, którzy w tym czasie rozpalali wyobraźnię społeczeństw starego kontynentu włącznie z młodym doktorem Freudem i rodzącą się psychiatrią.
  
I choć dzwonek alarmowy delikatnie brzęczy się już na początkowych stronach książki, całkowita groza tej powieści, ukryta pod płaszczykiem intrygi kryminalnej ujawni się na końcu.
Głównym bowiem motywem przewodnim jaki Eco wybrał to ordynarny paszkwil "Protokoły Mędrców Syjonu" sporządzony przez carską Ochranę w celu obarczenia społeczności żydowskiej za problemy społeczne w Rosji, doprowadzając do pogromów w tym kraju. Co więcej, dokumentu, który w wielu uwierzyło, wręcz hołubiło i o zgrozo są jeszcze tacy, którzy do dziś uważają go za autentyczny. Jeśli do tego dodamy, że absolutnie wszystkie postaci i związane z nimi wydarzenia są prawdziwe, stajemy przed ogromnym lustrem, z którego wyziera na nas szaleńczy obłęd nienawiści, pogardy i uprzedzeń oraz niezmierzone pokłady ludzkiej naiwności pomieszanej z oceanem niebezpiecznej głupoty.
"Wróg to przyjaciel ludów. Potrzeba zawsze kogoś, kogo się nienawidzi, aby dzięki remu uzasadnić własną nędzę. Nienawiść to prawdziwie pierwotna pasja, anomalię stanowi miłość." - stwierdza agent carskiej Ochrany.

Wsiąkając w świat z taką pieczołowitością odmalowany przez Eco, nietrudno pojąć dlaczego w kolejnym wieku wydarzyło się w Europie to, co się wydarzyło. 
A fin de siecle nie był niestety końcem pewnej ery, a jedynie początkiem nieszczęścia, które niestety trwa dalej, teraz tylko zmieniło formę.
Porywający styl, bezbłędne odwzorowanie epoki, mistrzowskie panowanie nad słowem i niezwykła elegancja literacka.



Wydawnictwo Noir Sur Blanc, 2011
Przełożył: Krzysztof Żaboklicki
Liczba stron: 504

sobota, 8 stycznia 2022

„LATARNICY” Emma Stonex

 

W grudniu 1900 roku na  Eilean Mor jednej z wysepek w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach trzech latarników: Thomas Marshall, James Ducat i Donald MacArthur. Niewyjaśniona nigdy historia pobudza wyobraźnię do dzisiaj. 
Tymi wydarzeniami bezpośrednio zainspirowała się Emma Stonex, angielska pisarka publikująca dotychczas pod pseudonimem, przenosząc akcję swojej powieści na Kornwalię. 
W 1972 r. na latarni Maiden Rock, wybudowanej bezpośrednio na skale, też przepada bez wieści trzech mężczyzn ją obsługujących. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że nikt latarni opuścić nie mógł. Dwadzieścia lat później, pewien pisarz marynistyczny postanawia przeprowadzić rozmowy z bliskimi i napisać o tych wydarzeniach książkę.
Na pierwszy rzut oka kolejna historia z dreszczykiem tajemnicy w tle. Ale angielska powieściopisarka stworzyła na tej bazie naprawdę wielowymiarową opowieść.

Relacje, przeżycia i emocje mężczyzn, poprzedzające feralne wydarzenie, przeplatane są z opowieściami kobiet oraz ich myślami po dwudziestu latach od straty swoich partnerów. 
Każdy z bohaterów i każda z bohaterek szamocze się w okowach swoich myśli i oczekiwań, próbując sprostać wymaganiom i wyobrażeniom o wspólnym życiu i bezowocnym często dążeniom do zrozumienia drugiego. 

Świat mężczyzn, uprawiających ten specyficzny zawód, ich motywacje do podjęcia zajęcia wymagającego specjalnych predyspozycji, a wreszcie zmagania jakie toczą okazują się być zupełnie odmienne. Ucieczka, przekleństwo, szansa, wytchnienie, zesłanie, spokój, ciągły niepokój, więzienie, namiastka wolności, swoboda pamięci, opoka, czy niepewny wytwór ludzkich rąk, gotowy w każdej chwili sztormu runąć do morza.
Dla każdego z nich latarnia stanowi coś innego i odrębnego, choć sami wykształcili swój rytuał życia w izolacji, które są tak odmienne od życia codziennego na lądzie.

Latarnia jako coś niewzruszonego, jak pewna przystań, a z drugiej strony tylko chwilowa figura czegoś i tak niestałego, iluzorycznego tymczasowego. Na to wszystko przyjdzie im zmierzyć się z trudnościami, które na lądzie pokrzyżowały ich życiowe ścieżki.

Z drugiej strony perspektywa kobiet, które zmagają się ze stratą, brakiem odpowiedzi, samotnością i niezrozumieniem. Konsekwencjami decyzji lub ich brakiem. Próbą porozumienia się i pogodzenia ze ślepym i nieodwołalnym losem, jak i tym, który sami tworzymy. To one przez lata dźwigają swój ból i wyrzuty i to one, mimo niechęci i wyrzutów podejmą wysiłek "zamknięcia drzwi". I to na nich spocznie ocalenie nadziei. 

Dlaczego tak bardzo nie mówimy tego co ważne i istotne wtedy kiedy potrzeba? Jak często uciekamy przed innymi i samymi sobą?
Samotność miłości i samotność w miłości.
Precyzyjna, niezwykle sugestywna proza, która zagarnia cię jak rybacka sieć.
Do tego dodana szczypta mistycyzmu, zmieszanego z szaleństwem czynią z tej książki wartościową literaturę. 

p.s. A w głowie dźwięk buczka mgłowego z "The Lighthouse" Roberta Eggersa. Polecam!


Wydawnictwo Czarna Owca, 2021
Przełożyła: Agata Ostrowska
Liczba stron: 367