czwartek, 15 lipca 2021

„MOJA WALKA” Karl Ove Knausgård


6 tomów, 9 części, jeden ponad czterystustronicowy esej "Imię i liczba", 4 400 stron napisanych w dwa i pół roku! Tak wygląda w liczbach ten zupełnie niezwykły projekt literacki norweskiego pisarza, pozbawiony tak naprawdę fabuły i akcji!
Czy on się da w ogóle przeczytać? Otóż tak, a nawet może być pasjonujący i odurzający.

Projekt (bo chyba tak jedynie można go zaklasyfikować, choć sam autor określa go jako powieść non-fiction), który wyniósł go na literacki piedestał, stając się jednocześnie jego przekleństwem.
Dręczony rozpaczliwą niemocą, po wydaniu dwóch docenionych powieści, z których sam nie był zadowolony, ojciec trójki dzieci, mąż, nieśmiały i cichy introwertyk, marzący o monumentalnej i wielkiej powieści rzuca życie swoje i swoich bliskich na literacką szalę. 
 
"Po co to napisałem?
Byłem w prawdziwej rozpaczy. Czułem się uwięziony w sobie, pozostawiony sam z frustracją, tą czarną małpą, która w pewnym momencie przybrała ogromne rozmiary, jakbym nie miał żadnej drogi wyjścia. Coraz mniejsze kręgi. Coraz większy mrok. Nie ów egzystencjalny mrok, nie ten, w którym chodzi o życie i śmierć, o eksplodujące szczęście lub eksplodujący smutek, tylko ten mały mrok, cień na duszy, własne małe piekiełko małego człowieka, tak małe, że właściwie niegodne wspominania. a zarazem wypełniające wszystko."

Stawia na szczerość i autentyczność postanawiając opisać po prostu swoją egzystencję, bez ogródek i cienia zażenowania, zrywając ograniczające, społeczne więzy godząc się na publiczną infamię, gotów ponieść wszystkie konsekwencje.
Punktem wyjścia stanowi śmierć apodyktycznego i przemocowego ojca, który jak złowieszczy cień tkwi przez wszystkie tomy nad pisarzem, od którego ten pragnie się uwolnić. 

I tak naprawdę księga pierwsza miała być tą ostatnią. Tak się nie stało. Knausgard postanawia kontynuować i pisać o sobie. Swoim dzieciństwie, dojrzewaniu, dorosłości. Tym co go zaprząta, pochłania, niepokoi. Swoje problemy, zmartwienia, czyny, myśli i zmagania, ale również całą rodzinę czyni treścią swojego pisarstwa. Opisuje też każdą banalną czynność, na którą składa się nasza, prozaiczna w swej istocie egzystencja. Obok rozważań o literaturze znajdziemy opis zakupów w sklepie, czy przygotowania posiłków, a przy rozmyślaniach nad współczesnością, opis zmiany pieluch lub wypalonego na balkonie papierosa. Z pozoru czynności bez znaczenia, zupełnie nieodkrywcze, a jednak czytając drobiazgowe ich opisy zaczynamy postrzegać je inaczej.  
Wszystko to bez zbędnych ozdobników, pisane czystym i klarownym, chłodnym językiem (wyjątkiem esej). 

Powieść staje się więc po części autobiografią, biografią (bo występują w niej tylko autentyczni bohaterowie), dziennikiem, esejem, publicystyką, rozważaniami nad istotą literatury, będąc jednocześnie swoistym literackim przetworzeniem rzeczywistości. Bo czy można opisać swoje czterdziestokilkuletnie życie, zapamiętując wszystkie wydarzenia i szczegóły, które nam się przytrafiły? Oczywiście, że to niemożliwe, sam Knausgard daje o tym niejednokrotnie znać na kartach książki, wybierając to, co jemu wydaje się prawdziwe i w jaki sposób doświadczał tego co się wydarzyło. W żaden sposób nie umniejsza to wartości książki. Z materii swojego życia i tak jak on ją widzi, czy zdaje mu się, że widział tworzy literaturę.

"Powieść, która ma przekazać jakąś prawdę o rzeczywistości, nie może być zbyt prosta, musi zawierać w swoim przekazie pewien rodzaj ekskluzywizmu, coś, co nie jest wspólne dla wszystkich, innymi słowy, musi mieć coś własnego, i właśnie gdzieś na obszarze między całkowicie wymyślonymi przez siebie, a przez to w ogóle niekomunikatywnymi wynurzeniami szaleńca, pozbawionymi sensu dla wszystkich oprócz niego samego, uważającego je za śmiertelnie istotne, a utrwalonymi sformułowaniami i kliszami powieści gatunkowej, które stały się kliszami, ponieważ wszyscy czytelnicy świetnie je znają, mieści się literatura. Najwyższym ideałem dla pisarza jest stworzenie tekstu, który funkcjonowałby na wszystkich poziomach jednocześnie. (...) u mnie problem był konkretny i namacalny: jak doprowadzić do tego, aby wszystkie wspomnienia, których źródło okazało się prawie niewyczerpalne, ułożyły się w jedną opowieść? I co zrobić, aby ta powieść pozostała wierna wyjątkowości moich wspomnień?" 

Bo to Knauskard-pisarz ma prawo do przedstawienia swoich uczuć, swojego patrzenia na siebie, świat i rzeczywistość na swoich warunkach, a tę możliwość daje mu tylko literatura. Tylko ona daję mu też całkowitą swobodę, stając się jednocześnie rezonująca pułapką, którą w ostatnim tomie odsłania. 
Szczególnym przypadkiem tej pisarskiej "władzy" i wolności  stanowi ów monumentalny esej, na pozór nieprzystający do całej serii rozpoczynający się od interpretacji wiersza Paula Celana "Ścieśnienia", do analizy biografii Hitlera. Tyleż frapujący, co dyskusyjny.

Dążenie do prawdy, czy tani ekshibicjonizm? Szczerość, bezkompromisowość i wiara w literaturę, czy świadome dążenie do sukcesu? Szczere, czy przewrotne?
Książka wytyczająca nowy kierunek, intrygująca.
Narcystyczne? Tak, i co z tego. Dla mnie ogromna wciągająca i uzależniająca przygoda.

"Literatura jest przestrzenią wolności. Nawet jeśli komuś miałoby przeszkadzać to, co piszesz. (...) Zadaniem literatury jest mierzenie się z tym, co przyjmuje się za pewnik, z komunałami, obiektywnymi prawdami. Dlatego nie można oczekiwać od powieści tego, że będzie etycznie właściwa. Należy zaakceptować, że będzie ona przekraczać granice."




Wydawnictwo Literackie, 2014-2018
Przełożyła: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 4 402




 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz