Już od samego początku świat domaga się od nas samookreślenia. Kim chcesz być, co zamierzasz w życiu robić? Ciągłe stawianie wyzwań, nieustanne wymagania i precyzja odpowiedzi są na porządku dziennym. A co jeśli czujemy powiew pustki na plecach?
Znając krótkie życie autorki i jego koniec trudno czytać tę książkę w oderwaniu od jej biografii.
Dojście do ściany, a może raczej na skraj przepaści, gubiąc ścieżkę powrotu, to przydarzyło się zarówno Esther, bohaterce tej książki, jak i samej Sylvii. To właśnie po swojej pierwszej próbie samobójczej napisała tę powieść i niedługo po jej skończeniu postanowiła odejść, sprawiając
Wyraźnie dwie części wyłaniają się podczas jej lektury. Pierwsza, momentami irytująca i drażniąca, z pozoru o niczym, gdzie nastoletnia stypendystka z perspektywami, razem z kilkunastoma koleżankami mieszka miesiąc w hotelu w Nowym Jorku spędzając czas na imprezach, kursach, zajęciach. Niczym nieograniczony czas wolności młodzieńczej. Ale już pierwszy akapit i co jakiś czas mimochodem rzucane niepokojące stwierdzenia zdradzają, że nie będzie to relacja gnuśnej, młodej kobiety.
I choć dylematy bohaterki z pierwszej części wydają się być trywialne, małostkowe, miejscami niedorzeczne, to po jej powrocie z wielkiego miasta w rodzinne strony coraz szybciej odkrywamy, że niemożność działania i zniechęcenie ma przyczyny gdzie indziej.
Rozważania nad próbami odebrania sobie życia, w końcu próba samobójstwa i leczenie w klinikach, gdzie elektrowstrząsy to w zasadzie jedyna metoda "leczenia" psychicznych przypadłości oraz próby rozpaczliwego wyjścia z psychicznego impasu stanowią oś reszty narracji.
Nie znajdziemy tu mrocznych, czających się za rogiem demonów. Druga część pisana jest z zimną i ostrą precyzją. Bez zbędnego rozczulania się nad sobą, ale z jednoznaczną diagnozą alienacji i poczucia obcości w świecie. Choć są też fragmenty autoironiczne i pisane z poczuciem dystansu.
Plath doskonale czuje, jak łatwo i niepostrzeżenie przesunąć granicę, jak ciężko "normalsom" zauważyć i zrozumieć nieodpartą chęć odseparowania. Jak niemożliwym do wytłumaczenia innym jest poczucie bezsensu egzystencji.
Nie znajdziemy tu mrocznych, czających się za rogiem demonów. Druga część pisana jest z zimną i ostrą precyzją. Bez zbędnego rozczulania się nad sobą, ale z jednoznaczną diagnozą alienacji i poczucia obcości w świecie. Choć są też fragmenty autoironiczne i pisane z poczuciem dystansu.
Plath doskonale czuje, jak łatwo i niepostrzeżenie przesunąć granicę, jak ciężko "normalsom" zauważyć i zrozumieć nieodpartą chęć odseparowania. Jak niemożliwym do wytłumaczenia innym jest poczucie bezsensu egzystencji.
Książce może daleko do literackiej wybitności, ale porusza swoją szczerością i bez wątpienia można odnaleźć w niej jakieś echo lęku pierwotnego, czy doświadczenia, które jest udziałem wielu.
Wydawnictwo Marginesy, 2021
Przełożyła: Mira Michałowska
Liczba stron: 340
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz