Wielki literacki fresk, który stara się ująć na przestrzeni kilkudziesięciu lat losy ludzi zamieszkujących Tarnów i okolice, w których jednak odbijają się zbiorowe doświadczenia mieszkańców Polski w pierwszej połowie XX wieku.
Kilkudziesięciu bohaterów, losy wielu narodowości, praktycznie wszystkie warstwy społeczne wplątane w wir okrutnej i bezwzględnej historii.
Choć posuwamy się w czasie chronologicznie, poznajemy historie bohaterów fragmentarycznie, jesteśmy co rusz rzucani w inną perspektywę, w inne doświadczenie, inną opowieść (bo przecież każdy ma swoją własną), która kształtuje tę zbiorową. Więc kroczymy przez II RP z jej kolorytem i problemami, katastrofę i gehennę II wojny światowej oraz początki powojennej Polski Ludowej powstającej na wojennych gruzach.
Na pierwszy plan w tej pozornej gmatwaninie wątków i historii wysuwa się rodzina Borowiczów.
To w niej koncentruję się większość postaw i wyborów, które musieli podejmować ludzie - wbrew siłom, których wielkości nie rozumieją. W sytuacji, kiedy wszystkie karty zostały już rozdane - jak sam opisał autor.
Ale tuż obok snuje się inna opowieść. Żyda o imieniu Jeszua (to od jego narodzin rozpoczyna się książka), cudownie ocalałego z Holokaustu, on towarzyszy nam do ostatniej strony, ostatniego zdania, które należy właśnie do niego.
Bo tak naprawdę Zagłada, ta Wielka Nicość w samym centrum stanowi tak naprawdę treść tej opowieści i to co po sobie zostawiła już na zawsze. Do niej zmierzamy i z niej próbujemy się wydostać.
Robi wielkie wrażenie rozmach z jakim autor kreśli tą epicką opowieść, jednocześnie pochylając się nad pojedynczym losem, każdemu poświęcając swoją uważność, jakby chciał pochwycić całość doświadczenia, bo każde jest ważne, każde ma znaczenie i stanowi cząstkę świata, który został bestialsko i okrutnie unicestwiony.
Bo nie ma już tego Tarnowa, z taką pieczołowitością i drobiazgowością opisanych przez autora, nie ma już okolicznych wsi i miasteczek. Już nie ma powrotu, nie ma ocalenia, nie ma już tych, którzy je tworzyli i byli ich częścią. Bo nie do miejsc tęsknimy tylko do ludzi.
Sposób w jaki pisarz tworzy tak szeroką perspektywę oszałamia, przywołując echa wielkich prozaików, a jednocześnie robi to z niezwykłym literackim wyczuciem, odsłaniając przed czytelnikiem wielką mozaikę, której nie sposób do końca ułożyć, ale pozwalająca choć częściowo zrozumieć te doświadczenia. A to już bardzo dużo.
Kobierski zdaje się pytać co tak naprawdę decyduje o naszym ludzkim losie? Czy mamy na niego jakikolwiek wpływ? I czy tak naprawdę nasze wybory, które podejmujemy są ważne?
Bo jeśli o czyimś życiu bądź śmierci decyduje chwilowy kaprys żołdaka, łut szczęścia lub pecha, ułamek sekundy, czy mamy w ogóle wybór? Czy jak potomkowie Kaina, błądzimy po tym świecie nie znając celu (bo hebrajskie "Nod" to wprost nawiązanie do biblijnego miejsca zesłania Kaina), a ścieżki, którymi możemy podążać niewidoczne i ukryte?
Jak wiele i jak nieodwracalnego się wydarzyło, naznaczając i zostawiając wszystkich wokół wciąż z brakiem odpowiedzi na te pytania.
To Literatura, która ma moc stawiania ważnych pytań i gwarantuje wiele.
Wydawnictwo: W.A.B, 2010
Liczba stron: 603
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz