wtorek, 4 sierpnia 2020

„NIE MA” Mariusz Szczygieł, czyli rzecz o niebyciu



Strata, nieobecność, pustka, odchodzenie i wszystkie inne synonimy niebycia to motyw główny zbioru reportaży Mariusza Szczygła. Trzydzieści kilka tekstów, które składają się na opowieść o zmaganiach ludzi z różnymi rodzajami utraty. Każdy rozdział stanowi osobną, odmienną historię, ale dotykającą i krążącą wciąż wokół słów tytułowych. Dodatkową wartością jest także różnorodna forma tekstów (np. jeden napisany w formie tabelki w excelu, a inny poprzerywany rzędem kropek, co skłania do snucia domysłów) stanowiąca nowatorskie podejście do gatunku jakim jest reportaż. Nie zawsze od razu, a czasem nie tak łatwo orientujemy się o jakiego rodzaju pustce pisze autor.
Część z tekstów zapada od razu mocno w głowę, zwłaszcza te spraw znikania ostatecznego (np. o siostrach Woźniackich, zapomnianych już dziś pisarkach, a prywatnie ciotkach braci Kaczyńskich, czy o czeskiej poetce Violi Fischerovej). Ale są i takie jak ten o tajemniczo ulatniających się rzeźbach Tomasza Górnickiego, które ustawione gdzieś na obrzeżach przestrzeni publicznej bardzo szybko wyparowują. I by móc zobaczyć efekt swojej pracy, artysta musi uwieczniać je na fotografiach, by mieć jakiekolwiek świadectwo własnej miejskiej galerii.
Jest też i kilka osobistych tekstów Szczygła o swoim ojcu, ale i wątek dotyczący prywatnych odwiedzin pewnego sklepu z pamiątkami po zmarłych w Budapeszcie, który autor systematycznie dwa razy do roku odwiedza. I te dotykają pamięci zaklętej w przedmiotach, bądź obecnej na obrzeżach naszego myślenia.
Są też teksty o ludziach anonimowych, którzy próbują na różne sposoby radzić sobie z utratą bądź świadomością otaczającej ich "nieobecności" w różnym wymiarze.
 W zasadzie każdy z rozdziałów to pasjonująca, osobna lektura, która otwiera przed czytelnikiem mnóstwo drzwi i ścieżek do odczytania własnego.
Na koniec autor zostawił swój najmocniejszy w wymowie tekst. Reportaż, który przyniósł mu tytuł Dziennikarza Roku, ale też postawił pytania o granice gatunku. I pokazał jak można skrajnie patrzeć na ludzkie sprawy.
Cechuje te teksty niebywała wrażliwość i empatia wyczulonego na człowieka pisarza, ale też świadomość, że jako reportażysta "wchodzi z butami" do cudzego życia. Obserwatora, który wyczulony jest na drobiazgi, prowadzące go do niesamowitych i ciekawych historii.
Zaraz po przeczytaniu całości wydaje się, że kompozycja całości jest dosyć chaotycznym zlepkiem różnych historii, ale życie nasze właśnie chyba tak wygląda.
Dość nadmienić, że autor o pomyśle na napisanie tej książki powziął, kiedy odkrył własną śmiertelność.
Pasjonująca to i wciągająca lektura. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz